poniedziałek, 30 września 2019

Konoha Holocaust

Swego czasu popularność zdobyły moje pracę gdzie postacie z Naruto prezentowane są w stylu plemienia kanibali. Wstawiam Remake mojej pierwszej pracy w tym temacie. Główna różnica polega na tym, że to Sakura szła do kotła. Do tego też krótkie opowiadanie inspirowane komentarzem pod jednym z rysunków z tego rodzaju

Z racji tego, że to opowiadanie dla koneserów. By je przeczytać kliknij "Czytaj więcej"




W plemieniu Ukrytego Liścia miała się rozpocząć plemienna uczta. Ino mogła czuć się zadowolona bo wreszcie udało się jej namówić resztę plemienia na zupę. Zwykle uczta oznaczała pieczone mięso. Lubiła pieczeń jak każda osoba w plemieniu. Jednak zawsze miała większą ochotę na gulasz. Tym razem jednak udało się i w centrum wioski zamiast stojaka na rożen staną wielki kocioł.
Zastanawiała się kto trafi do garnka.Tak to już było w tym miejscu. Plemię było kanibalami i było oczywiste, że to jakaś osoba dostąpi wątpliwej przyjemności stania się daniem głównym.
-Ino, możesz nam pomóc w przygotowaniach jedzenia?
-Łowcy już wrócili?
Hinata i Sakura pokiwały głowami na znak potwierdzenia.
-W takim razie chodźmy.
Ino zaczęła sama ze sobą zastanawiać się jaki będzie następny posiłek. Jakiś młody mężczyzna czy młoda dziewczyna. Obie opcje wydawały się jej równie apetyczne, ale chyba wolałaby faceta.
W końcu całą trójka dotarła do chaty gdzie zwykle przechowywano plemienne zdobycze. Sakura weszła do środka jako pierwsza, a za nią Ino. Blondynka zaś była wyraźnie zaskoczona widząc, że chata jest pusta.
-A gdzie jest nasze mięso?
-Tutaj.
Odezwała się Hinata gdy nagle i bez ostrzeżenia wepchnęła Ino do chaty. W następnej chwili Sakura związała Ino ręce.
-Co wy robicie?!
Zanim otrzymała odpowiedź Hinata przystawiła jej włócznie do gardła.
-Widzisz Ino, łowcą się nie powiodła, dlatego starszyzna postanowiła, że to ty będziesz dzisiejszym daniem głównym.
-Co?!
-Słyszałaś. Musimy cię teraz przygotować.
Hinata mocno trzymała Ino, podczas gdy Sakura zmywała jej plemienne malunki.Ino doskonale wiedziała, że w plemieniu to normalne. Już nieraz widziała jak członkowie plemienia stają się plemienną strawą. Nie rozumiała czemu padło akurat na nią. Jednak podczas gdy Sakura rozmawiała z Hinatą w taki sposób jakby jej tu nie było padło stwierdzenie, że plemiennie było zmęczone jej żądaniami gulaszu.
W końcu była w pełni oczyszczona, a z zewnątrz dobiegła informacja, że przygotowania zostały zakończone.Ino z włócznią za plecami wyszła z chaty. Szła po dużych liściach w stronę gara, a otaczały ją głodne spojrzenia członków plemienia. Gdy doszła do kotła. zatrzymała się patrząc na swoje odbicie w wodzie.Jednak ponagliło ją ostrze włóczni na pośladku.
-Pośpiesz się Ino. Gulasz musi być gotowy wieczorem.
Nie było sensu się opierać. Nie istniała możliwość ucieczki. Już nieraz widziała takie próby i wszystkie zakończone niepowodzeniem i biciem niedoszłego zbiega, bu uczynić mięso bardziej miękkim. Włożyła jedną nogę do gara., następie drugą by w końcu cała zanurzyć się w wodzie.
Gdy tylko zanurzyła się, aż po sutki drewno pod kotłem zostało podpalone, a ona sama zwiesiła głowę. Nie tak wyobrażała sobie swój koniec. Jednak z tyłu głowy wyraźnie docierało do niej, że nie jest ani pierwsza ani ostatnia.
Gdy słońce chyliła się ku zachodowi z kotła dochodził pyszny zapach gulaszu. Ino zaś jeszcze żyła choć dobrze wiedziała, że już niedługo. Nad nią stała zaś Sakura, która mieszała w garze. To było jeszcze bardziej upokarzające niż rola posiłku. Bycie gotowanym przez wroga.
-Ino chcesz spróbować?
Powiedziała Sakura podsuwając jej pod usta łyżkę napełnioną bulionem z jej własnego ciała. Ino dla której właściwie nie było już żadnego innego wyjścia zaczęła pić podsunięty jej bulion.
Po skosztowaniu zupy gotowanej na jej własnej ciele musiała sama to przyznać...
-Pyszne.
Sakura tylko uśmiechnęła się z samozadowoleniem wypisanym na twarzy i wróciła do mieszania zupy, a po chwili Ino umarłą pogrążając się w odmętach wywaru.
Podczas uczty cała wioska zgodnie uznała, że Ino stała się najlepszym gulaszem ja kiedykolwiek jedli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz